Sons of anarchy

on

Pierwsze 2 sezony – jak świeży powiew. Fajna historia rodzinna, trochę romansu, trochę emocji – doskonale wyważona klasyczna holywoodzko-amerykańska papka serialowa. 3 sezon – kręcą się jak muchy w gównie – dramat. 4 sezon – wracamy do spraw z 2 i 1 sezonu – zaczynamy od początku – niestrawialne.
Katy Sagal – piękna, Charlie Hunnam – piękny, Tara – skrzywiony ryj, przyjemniej oglądłoby się częściej na ekranie żonę narkomankę.
Smaczki: cały serial to biznes rodzinny – dla tych co nie lubią sami szukać odkryję co wygrzebałam na imdb – dyrektor szpitala: szwagierka pani Bundy.
Otto – mąż pani Bundy ^-^
Chibs – aktor na żywo też ma blizny na gębie, zdobyte w Glasgow. Blizny grają w 3 sezonie.
Aktorsko na tarczy wychodzi tylko Hellboy. Reszta ma jedną skrzywioną minę przez cały czas. Przodują w tym młodzi. Ale nie ich wina.

Serial ma ambicje na the wire – ale brakuje IQ i wychodzi przerysowane, zaplątane i bez sensu. W 4 sezonie zaczyna się nienawidzieć głównych bohaterów – i z wytęsknieniem czekać na ekranowy czas nowych stróżów prawa – świetny prokurator w skórce i niezły szeryf.