Prawdziwe naleśniki, miękkie, wilgotne, cienkie i prawie tak samo giętkie jak mączne. Sekret? Tajemniczy składnik – siemię lniane.

Przepis:
2 szklanki mąki ryżowej.
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki kukurydzianej (dla smaku)
2 jajka
0,5 szklanki mielonego odtłuszczonego siemienia lnianego.
Mleko/woda
Szczypta sody oczyszczonej.
sól

Mieszamy mąkę, dodajemy jajka. Ja miksuję wszystko mikserem. Siemię lniane zalewamy wrzątkiem – około szklanka – w miseczce – tak żeby można było spokojnie wymieszać i nie tworzył się twardy glut tylko luźny kisiel. Siemię studzimy trochę żeby nie ściąć jajka. Mieszamy z mąką, dodajemy mleka lub wody – tyle żeby uzyskać naleśnikową konsystencję. Smażymy.

Mi wychodzą perfekcyjnie a muszę przyznać, że smażenie naleśników zawsze było dla mnie wyzwaniem – co najmniej połowa kończyła z dziurami 😛

Bardzo polecam mąkę ryżową Melwit – w przeciwieństwie do innych mąk bezglutenowych nie jest gorzka. O gorzkości i ogólnie miernej jakości mąk bezglutenowych (nie mixów) postaram się napisać osobnego posta – bo to historia i epopeja.