Po co ćwiczyć?

Po to żeby po 2 latach w miarę regularnych treningów wejść do sklepu i wyjść z pierwszą przymierzoną parą spodni, które leżą jak ulał. Kupowanie ubrań przestaje być koszmarem i festiwalem samonienawiści.

Czy to jest łatwe? Nie. Na te 15 minut w przymierzalni pracuje się codziennie przez ponad rok. Czy wymaga wyrzeczeń? Nie. Ale wymaga dyscypliny i uważności. Dyscypliny w regularnych treningach i uważności dotyczącej tego co jem. Czy warto? Tak! Nic tak nie poprawia pewności siebie i nie sprawia, że życie jest przyjemne.

moje-centymetry
Moje centymetry: ile kosztowały? Ile są warte?

 

Ćwiczenia to taka sama potrzeba dla ciała jak mycie zębów. Czy jesteśmy dumni gdy umyjemy zęby raz w miesiącu? Raczej nie. Ciało wymaga utrzymania i opieki – ciągłego, regularnego serwisowania. Te serwisowanie to ćwiczenia (i regeneracja czyli w miarę zdrowe jedzenie).

Jeśli zaczynasz się odchudzać albo zmieniać nawyki w opiece nad swoim ciałem, zacznij od nieoszukiwania siebie. Gadanie: przecież ćwiczę a nie chudnę?!  Jeśli Twoją ostatnią aktywnością był WF na studiach 10 lat temu, wychodowałeś kołduna i uważasz, że 15 minutowy spacer to aktywność fizyczna na cały tydzień to zauważ że:

  • 1 godzina ogólnorozwojowych ćwiczeń w tygodniu – łagodnych ale poruszających wszystkie partie mięśni – np. Zdrowy kręgosłup to konieczna dawka żeby NIE UMRZEĆ. Na zawał w wieku 35, na udar w wieku 40 itp. itd. Nie żartuję. W pewnym wieku, różnym dla różnych ludzi, zależnie od genów, stresu i tego jak się prowadzą lub kto o nich dba, pierwszy kryzys przypada w różnych wieku. Można dociągnąć zupełnie o siebie nie dbając za pewne i do 50. A potem przekręcić się w wieku 55 lat. Jak się ma 25 lat 55 lat wygląda prawie spoko. Ale jak się ma 35 już bardziej średnio.
  • 2 godziny – np. ogólnorozwojówka plus łagodne cardio – ŻEBY NIE BYĆ KALEKĄ. Tak kaleką, być w stanie wstać z krzesła bez podpórki, zapiąć stanik, schylić się po torbę, nie mieć chorób pleców, które dają perspektywę na wózek inwalidzki w wieku 35 lat. I znowu nie żartuję, to jest ilość ćwiczeń, która pozwoli na to, żeby nie latać po rehabilitacjach bo się źle stanęło nogą na schodku. Albo podniosło 4 kg. siatkę z zakupami a potem już nie udało się wyprostować. To jest absolutne minimum żeby trochę poznać swoje ciało i uniknąć atrofii podstawowych mięśni trzymających sylwetkę w pionie, sprawiających, że jelita pracują, kark nie spina się tak, że nie możesz pochylić głowy.
  • 3 godziny – ogólnorozwojówka, cardio i nagroda np. basen, gry zespołowe, zumba, taniec? Żeby nie tyć. Jeśli narzekasz, że tyjesz i jak to możliwe, żeby nie tyć, i och ten metabolizm tak zwalnia z wiekiem. Nic nie zwalnia, po prostu zacznij się ruszać.
  • Więcej  niż 3 godziny – CHUDNIĘCIE, MASA, RZEŹBA, KONDYCJA, chodzenie na rękach – czyli bardziej zauważalna zmiana.

Czy godzina spaceru w tygodniu to wystarczające ćwiczenie? Nie. Godzina spaceru w tygodniu to wystarczające ćwiczenia gdy masz 90 lat i jesteś po obustronnej operacji bioder. Spacer, chodzenie po schodach zamiast jechania windą to dodatek to wymienionych powyżej aktywności.

Jeśli nie masz czasu na godzinę ćwiczeń w tyg. to coś jest bardzo nie tak z twoim życiem. Wiem, że czasem się nie da – dzieci, opieka nad rodziną, praca żeby jakoś związać koniec z końcem. Ale nawet wtedy trzeba wziąć pod uwagę, że jak nie zadbasz o siebie, w końcu się rozsypiesz i wtedy dopiero będzie problem z ogarnięciem wszystkich obowiązków. Ćwiczenia to inwestycja, którą każdy powinien wykonywać. Żeby nie tracić czasu i pieniędzy, na chorowanie, rehabilitację, nie daj boże zabiegi albo jeszcze gorzej nagłe operacje ratujące życie. W Polsce modne jest zacharować się na śmierć, leżeć z blokadą albo iść na operację wypadającego dysku, bo chodzenie na jogę to fanaberie bogatych niepracujących pań, które utrzymuje mąż gdy one piją latte. Nie mówiąc już o stanie zdrowia tegoż męża.

Co jeszcze daje ćwiczenie? Odporność! Rozsądne treningi zwiększają wydolność – również do siedzenia w pracy, w klimie, po godzinach, w stresie. Zmniejszają stres. Regenerują umysł i ciało. A jak znajdziesz ten właściwy rodzaj ruchu, który lubisz, przyzwyczaisz się do dyscypliny regularnych treningów, zaczniesz widzieć postępy i zmiany w swoim ciele i życiu odczujesz jedną z największych PRZYJEMNOŚCI  w życiu!

Jeśli zaczynasz się ruszać, nie rób tego sam, porozmawiaj z trenerem, słuchaj się go, a przede wszystkim słuchaj swojego ciała. Ćwiczenia nie oznaczają bólu i nie mogą go powodować. Nie porównuj się. Każde ciało jest inne, ma inne potrzeby i możliwości. Ruch to najlepsza zabawa i lekarstwo.

Ciało do walki:

Ciało do tańca: