Nienawidzę gotować ale muszę. W moim mieście nie ma żadnej restauracji z certyfikatem przekreślonego kłosa a przygody z niby bezglutenowymi daniami, albo co gorsza daniami bezglutenowymi dla hipsterów (szczytem była najmodniejsza knajpa sezonu, która serwowała kaszę pęczak jako danie bezglutenowe), bo bezglut jest modny, nauczyły mnie nie ryzykować.

W sumie mogę jeść sajgonki u jednego chińczyka, falafel i czasem coś z wegańskiej lub wegetariańskiej knajpy. Czasem bezpiecznym wyborem jest grilowane mięso i frytki.

Plus bardzo często wychodzi, że nawet najpodlejsze jedzenie domowe jest smaczniejsze i zdrowsze niż jedzenie na mieście – co potwierdza też ostatnie śledztwo paparazzich na idolu ostatnich miesięcy – królu siłkowych egocentryków Sebastianie Fabijańskim (Fabijański boi żywić się na mieście ). Czy on sobie zmienił nazwisko żeby być: bitch I’m FABoulus?

Prawie zbilansowany posiłek nr 1 kasza gryczana z camembertem i jajkiem sadzonym:

• Kasza gryczana. 1 woreczek, ugotowanie zajmuje więcej niż 5 min. Ale nastawiamy budzik na 12 min i idziemy oglądać koty w internecie.
• Pieczarki. Pokroić wrzucić na patelnię jako pierwsze, zdjąć i na tym samym tłuszczu usmażyć jajko i ser.
• Jajko sadzone.
• Pół camemberta, podsmażyć razem z jajkiem
• Kiełki na patelnie. Służą jako warzywa. Umyć i położyć na talerzu. Nie smażę ich.

Prawie zbilansowany posiłek nr 2:

Dorsz z ryżem i fasolką szparagową.

• Dorsz – tu jest pewien kruczek, trzeba pamiętać wyjąć fileta z zamrażarki rano. Ze 3h potrzebuje żeby się rozmrozić. W najgorszym wypadku, jeśli kupujemy porcjowanego z biedronki możemy wsadzić folię z filetem do miski z ciepłą wodą i poczekać z godzinę. Nie wsadzamy ryby bez opakowania do ciepłej wody, bo ryba się rozciapie, nasączy wodą i nie będzie nadawać się do smażenia.
• Ryż
• Mrożone warzywa, tu fasolka szparagowa i mieszanka warzyw do potraw chińskich
• Sos sojowy (polewamy warzywa).

Następnego dnia: odgrzewamy 😛 drugie pół worka z ryżem/kaszą i to samo 😛